Słówko o wdowim domku…

Tak się złożyło, że mieszkam w domu, który pod koniec lat 30-tych wybudowała Skręcipitka. Dom miał służyć jej – wdowie wiernej zmarłemu mężowi, a także ich jedynej córce Janinie oraz dwóm wnukom – Antoniemu i Maciejowi. Stało się jednak inaczej… Plany i marzenia zrujnował wybuch II Wojny Światowej… Rodzina nie zdążyła tam zamieszkań. Najpierw w czasie kampanii wrześniowej w kuchni mieszkania, które teraz zajmuję było stanowisko CKM, co widać po śladach kul na elewacji. Potem bomba zerwała kawałek dachu. Skręcipitka została zmuszona do odpisania 1/4 hipoteki obcemu człowiekowi w zamian za remont. Dzięki temu dom stoi wprawdzie do dziś, ale tylko część należy do rodziny. Dodatkowo w czasie wojny zginął najstarszy z wnuków Antek, nazwany tak na cześć dziadka, którego nigdy nie poznał. W listopadzie 1944 roku, na wygnaniu po upadku Powstania Warszawskiego, w małym domku w Częstochowie urodził się trzeci wnuk – Bronisław. Znów Skręcipitka miała dwóch wnuków…  Po powrocie rodziny do Warszawy okazało się, że jej „wdowi dom” ma lokatorów. Właścicielce, która zmarła w 1969 roku nigdy nie udało się w nim zamieszkać.

Dom stoi tuż obok drewnianego, najstarszego domku na Saskiej Kępie. Tego, do którego wracał Antoleniek. Tego, w którym urodziła się Janina – jedyna córka pary.

Jak wyglądała budowa „wdowiego domku”?

Tu Skręcipitka na tle budowy

A tak wyglądała Skręcipitka na warszawskiej ulicy wtedy, gdy budowano dom…