Leokadia Karolina z Przybytkowskich lubiła malować. Pod koniec wieku XIX-go i na początku XX-go panienki z dobrych domów pobierały różne nauki. Uczono je haftu, gry na fortepianie, śpiewu i malarstwa. To co im wychodziło najlepiej – rozwijały. Skręcipitce najlepiej wychodziło malarstwo. Z listów Antoleńka wynika, że żona uwielbiała malować, a on ją w tym wspierał. Pewnie dlatego, że w czasach panieńskich chodziła na prywatne zajęcia do mistrza Wojciecha Gersona (1831-1901), którego najpewniej poznała w… kościele. Sama była przecież Ewangeliczką i parafianką Kościoła Ewangelickiego pod wezwaniem Świętej Trójcy przy placu Małachowskiego. Mistrz Gerson był natomiast aktywnym działaczem tej parafii. Skrecipitka malowała sporo. Niestety niewiele jej obrazów przetrwało do dziś. Zachowała się natomiast… Paleta i skrzynka na farby…
Obrazy można obejrzeć w galerii lub poniżej…
Widok domu przy Walecznych 37 od strony dzisiejszej ulicy Francuskiej.
To jeden z jej wczesnych obrazków.
Widok domu przy Walecznych 37 od strony dzisiejszej ulicy Francuskiej. To namalowała później.
Inny widok Saskiej Kępy
Jeden z domów na Saskiej Kępie.
Widoki na Saskiej Kępie
Kopia obrazu Henryka Siemiradzkiego „Jezus u Marii i Marty”.
Tak wygląda oryginał Henryka Siemiradzkiego (Muz. w Petersburgu).
Prawdopodobnie inspiracją była twórczość Franciszka Żmurko. Być może, któryś z tych portretów…
Portret kobiety…