Trwają ostatnie prace nad kostiumem. Garnitur gotowy, czapka jest, buty są, a bonżurki – brak. Czym jest bonżurka? Od francuskiego „bon jour”, czyli „dzień dobry” to poranny ubiór męski z miękkiej tkaniny wełnianej, krótki, luźny, o kroju zbliżonym do marynarki, z kołnierzem i mankietami. Używany był od drugiej połowy XIX wieku. Antoleniek na pewno korzystał z czegoś takiego. Skąd wziąć bonżurkę? Z pomocą przyszli nam: Pan Roman Zaczkiewicz z Szarmant, który dostarczył tkaniny, a także mistrz krawiecki Pan Piotr Kamiński, który bonżurkę szyje. Na zdjęciach przymiarka w pracowni Piotra Kamińskiego.
Cisza, aż wreszcie… kręci się łza
Po 1914 roku w życiu karolki i Antoleńka następuje czteroletnia przerwa w kontaktach. On nie może wrócić do domu. W 1917 roku w Rosji wybucha rewolucja lutowa, a potem październikowa. Na zachodzie określono to, jako „dziesięć dni, które wstrząsnęły światem”. Odebrano majątki cerkwi prawosławnej, znacjonalizowano fabryki i banki. Bolszewicy rozpoczęli prześladowanie partii niebolszewickich (w tym socjalistycznych – eserowców i mienszewików). Na porządku dziennym były, aresztowania, zabójstwa, zmuszanie do emigracji działaczy i zamykanie gazet. Zorganizowano sieć obozów koncentracyjnych. Odebrano robotnikom prawo do strajku, aresztowano niezależnych działaczy robotniczych, strajki łamano siłą, a przywódców strajkowych jako „kontrrewolucjonistów” aresztowała CzK. Wprowadzono nakaz pracy i pracę przymusową. Celem Lenina, jak sam twierdził, nie było jednak zaprowadzenie dyktatury proletariatu w Rosji, ale na całym świecie, a zdobycie władzy w Rosji uznawał jedynie za pierwszy etap tego procesu. Właśnie w tym momencie w Rosji jest Antoleniek. Pierwszy list od niego przychodzi do matki. W maju 1918 roku…
Kaługa, dnia 11 maja 1918
Kochana Mamusiu!
Kilka razy pisałem do Was, lecz listy moje pewnie nie doszły. Teraz trafia mi się lepsza sposobność. Jedni państwo wracają do Łomży. Biorą mój list i obiecują wrzucić do skrzynki w Polsce. Mieszkam w Kałudze. Pracuję w zarządzie drogo syzrano-wiaziemskiej. Zarabiam dużo, lecz wszystko to ledwie starcza na życie, nie mówiąc już o ubraniu. Trzy lata na wygnaniu do reszty zmarnowały i tak już marne moje zdrowie. Posiwiałem, zgarbiłem się, kaszel mój nieodstępny przyjaciel, co raz gorzej mnie męczy, wiec choć w lipcu pewno wrócę do domu, pociechy ze mnie mieć nie będziecie. Ale trudno, głównie cieszę się tym, że wrócę, zobaczę was wszystkich, Warszawę, Wisłę, Kępę… Przez cały ten czas wygnania, gdym się tylko czuł gorzej, a to było bardzo często, gdyż zimy tutejsze mroźne. Mróz dochodził 30 stopni i więcej, jednego strasznie się balem: umierać na wygnaniu. Tutaj dużo umarło naszych wygnańców…
Pozostałe listy są w tym duchu. Wzruszające i przerażające zarazem. Wrócę do nich jeszcze. Na razie zostawiam czytelników z tym jednym.
PS Przypominam o premierze. 8 czerwca 2013 g. 22:00, Scena Teatralna Klubu Kultury Saska Kępa, ul. Brukselska 23. Wydarzenie na facebooku: https://www.facebook.com/events/502116403176139/?fref=ts
Prapremiera w Święto Saskiej Kępy
Już wiadomo kiedy i gdzie dokładnie będzie miała miejsce uroczysta prapremiera monodramu. Otóż na tegorocznym Święcie Saskiej Kępy, które odbywa się pod hasłem „Czym Kępa bogata”. Święto odbywa się 8 czerwca, czyli w sobotę. Monodram będzie grany na scenie teatralnej Klubu Kultury Saska Kępa, przy ul. Brukselskiej 23, o godzinie 22:00, czyli po koncercie finałowym. To tak zwane wielkie otwarcie monodramu, który będzie potem grany na różnych scenach, w różnych miastach i o różnych porach. Zapraszam do śledzenia tego w zakładce: TERMINY SPEKTAKLI.
A tu dla zachęty… taka kompilacja… Antoleniek wybiera się na bal…
„Na wzgórzach Mandżurii”, czyli w oryginale На сопках Маньчжурии, to najbardziej znany nastrojowy walc rosyjski. Skomponowany został w latach 1906-1907 przez rosyjskiego dyrygenta i kompozytora Ilię Szatrowa do tekstu S. Pietrowa. Światowym przebojem stał się niemal natychmiast po opublikowaniu nutowego zapisu kompozycji. To jeden z najsłynniejszych walców rosyjskich. Nie ma możliwości, by kochający muzykę Antoleniek nie znał tej melodii. Na pewno była grana w Sanatorium w Szafranowie. Antoleniek wspomina, że był tam gramofon. A przecież w ciągu trzech lat po pierwszym opublikowaniu walca w 1907 roku partytura była wydawana drukiem aż 82 razy.
Scenografia i kostiumy prawie w komplecie
Scenografia i kostiumy prawie w komplecie. Brak jeszcze tylko bonżurki, którą szyje Krawiec Piotr Kamiński, a materiały dostarcza Szarmant.
Ale to dobry moment na dokumentację fotograficzną…
Autorem wszystkich zdjęć jest Jacek Kadaj.
Wybieramy zdjęcia do programu teatralnego (powstaje dzięki wydawnictwu Nowy Świat), plakatu i na ulotko-zaproszenie, które powstają dzięki drukarni Prograf.
Autorką garnituru oraz koszuli, uszytych według wzorów i mody sprzed stu lat, jest Danuta Niemczyk – poetka i malarka.
Buty dzięki uprzejmości firmy Venezia. Czapka z firmy Cieszkowski. Wąsy to zasługa Joanny Nowrotek z firmy moje-śmoje. Pociąg od pani Małgorzaty Sawickiej.
Dwie walizki to zakup z allegro, trzecia i czwarta przyniesione z naszego strychu, piąta to prezent od przyjaciela Grzegorza Niemczyka, szósta zdobyła z narażeniem życia reżyserka Małgorzata Szyszka.
Rzutnik (na zdjęciu nie widać) dzięki uprzejmości Skład Bławatny, Redlight Studio oraz Joanny Jarczewskiej.
Film, też na razie nie widać, ale wszystko zobaczycie na scenie, dzięki uprzejmości Filmoteki Narodowej, a co za tym dizie pani Justyny jabłońskiej i Ewy Ferency oraz pomocy montażysty Jarosława Michałkiewicza i pani Moniki Wyderki z firmy proekoodpady.
Drobiazgi scenograficzne zostały przyniesione z domu i tak…
Okulary i futerał do nich, a także kałamarz, pióro, notes, portfel, książki (m.in. „Śpiewnik historyczny” Marii Konopnickiej) – przyniesione z domu, po przodkach scenarzystki Małgorzaty Karoliny Piekarskiej (prywatnie mojej żony).
Serwetę osobiście w swoim czasie wyhaftowała moja ś.p. teściowa.
Zabytkowa trąbka… moja własna!
Zegarek to zakup dokonany na allegro.
Skarpetki i krawat kupione w TK-max.
Poszukujemy jeszcze czarnego parasola.
A tak na koniec… niespodzianka…
Gdyby sesja powstała sto lat temu…
Sprawa Leonida Piaseckiego, czyli wracam do wąsów
Obiecałem, że napiszę jeszcze słówko o wąsach, czyli dlaczego sądzę, że Skręcipitka lubiła wąsatych. Tego wątku nie ma w spektaklu, ale… jest jednym z ciekawszych odkryć dokonanych podczas prac nad monodramem.
Rozłąka zawsze źle wpływa na zakochanych. Gdy w 1914 roku Antoleniek nie wraca z wygnania, a jego listy przestają docierać do żony, na drodze atrakcyjnej Skręcipitce staje Leonid Piasecki – junkier pierwszej roty kijowskiego pułku. W jakich okolicznościach poznaje Leokadię Karolinę? Niewiele wiadomo na ten temat. Na pewno poznaje ją i jej córkę na Saskiej Kępie. Być może dociera tu podczas działań wojennych? Być może wycofuje się stąd i w 1915 roku to on wysadza Most Poniatowskiego? Czy jest Rosjaninem czy Ukraińcem? Trudno powiedzieć. Na pewno mieszka w Kijowie. Język, którym pisze do niej listy jest osobliwy. Oto stara się pisać po polsku, a nawet łacińskim alfabetem, ale robi to tak, jakby transliterował z cyrylicy. Jedyne słowa napisane cyrylicą to jego kijowski adres, zapisany zresztą tzw. językiem chachłackim, czyli mocno zachwaszczonym ukraińskim. Stąd wątpliwości, co do narodowości Leonida. Zostało po nim zdjęcie i dwa listy. Wynika z nich, że był szaleńczo zakochany w Skręcipitce, a jego miłość pełna była cierpienia. Co ona mu powiedziała? Czy też wyznała jakieś uczucia? Oboje zabrali tajemnicę ze sobą do grobu…
Pierwsza kartka od Leonida brzmi…
Spelniam swui dlug kochana Karolciu i pische tu z Smolensky. W dwuch slowach powiem Tie moe nastroenię e bardzo nie dobre. Rospatch wzela swoę, niewem jak bendze dalyi, nie mogę znalezt sobie meysca w wagone. Twui glos gzmi w moich uchah, abraz Twui zawche pchedemno, strachnyi dla mie tchas, tak pchikro jak nie było nigdy. Kochana zlota Karolciu zo ze mnom bengze, lzy u mnie na otchah. To zo Ty mnie dalach pchetchitat pched odjazdemna kawaletchky papieru nie daje mnie spokoju. Bondj zdrowa moja droga Karolciu, caluję i utiskam nie zapomni mnie. Tie Twui na wieki Lenia. Z Kiewa napiche niewem zrozumialach zo z listy.
Potem nadchodzi obiecany i zapowiedziany list z Kijowa…
Kiew,
Kochana Karolciu! Bardzo estem tekawy dostalach list i co zrozumialach, mie ogromny wstyt ze ja nie umiem pisat po polsky. Moja droga jakby wiedialach co ze mnom deeche. Zostaliche edną wspomenia o Kempę, no w myslah i w sercu edna tylko ty. Niedobje est mie, daleko ot Tiebe tak smutno, chotjaj estem zadowolony je myśli zawche o Tiebe. Dobje mie est w nocy nikt niewidi moei rospatchi i lzy mie sobie jec. Kajden dien patcheche na Twoe fotografie pchitiskam do serca u tchue zuch blizke swoę. Takl est mie nie dobje, jak nie było nigdy. Wchistko nie opichech na papieru co lejy u mnie na sercu. Edno mie potecha je zobatchemche, nie nazawche mie wyslali tak daleko ot Tiebe. Nie zapomni moja zlota Karolciu, je gdech daleko est Twui Lenia, który zawche pamienta o Tiebe i bendę pamentat do samego groba. Oh! Moja droga Karolciu jak ja wspomnę wchisko wprost niewem co zemną robiche, W drugi dien drogi ja potchulem slabost, a teras bardzo estem slab boeeche jevby nie roshorowatse. Boje co bende, jeby prendzy nam zobatchitse i zlontchitse w ednou radost, w ednou rospatch. Proche Tie moja kochana nie rospatchai nie platch nie marnuiche, ja mole Boga jeby pomug Te, jeby nas zlontchil. Oh! Niemoge wency o tem pisat. Modlse za mnię, ja modleche za Tiebe Bug nam pomoje.
Pchepracham je nie pchichle druga kartke bo zapomnial w domu, hustki tych ednom tylko wzelem. Ejeli Nina bende pytatse co ja Tie zostawiłem na pamentke powie tylko o listyky o fotografiu nic niemuw. Ejeli bendech pisat mie to bardzo proche Tie napich tę samę slowa kturę Ty dalach pchetchitat mie pched odjazdem, bo ja nie zrozumialem ostatnie słowa. Proche Tie moja droga napich mie o wchistkiem. Chialem edno napisat. Tie boeche, ne gnewaise pchijade powem. Pocalui Janinkę odemnie. Bond spokoina i ne platch. Utiskam Tie moja kochana i caluę zlotę rontchki Twiu na wieki Lenia.
Adres pich po russku: г. Кіевъ Кіевское военное училище. Юнкеру 1роты Леониду Jосифовичу Пясецкому
A potem nastaje cisza. Tak urywa się ślad. Jest wielce prawdopodobne, że Leonid nie przeżył I wojny światowej lub zginął w czasie Rewolucji Październikowej. Przecież gdyby było inaczej, odezwałby się do kobiety, której obiecywał miłość aż po grób.
Na zdjęciu wierny do grobowej deski Lenia i jego wąsy. Jakże inne od tych, które nosił Antoleniek. Prawdopodobnie to właśnie tę fotografię dostała Skręcipitka, gdy Lenia opuszczał Saską Kępę, by nigdy nie powrócić.
Żegnaj Szafranowo
Gdy na samym początku pisałem o Szafranowie i sanatorium pokazywałem dwie pocztówki z sanatoryjnymi widokami. Teraz pokazuję kolejne, bo nie tylko Antoleniek żegna się z Szafranowem, ale i ja. Oto wielkimi krokami zbliża się premiera monodramu.
To widok ogólny sanatorium.
A to widok jednego z domków…
To jedyne zdjęcie Antoleńka z kuracjuszami. Który to Antoleniek? Oczywiście ten uśmiechnięty. Stoi pierwszy z prawej w czapce z daszkiem na głowie, z wąsami i laską w prawej dłoni. Urodę kacapek opisanych przez niego, jako „strasznie szpetne” pozostawiam czytelnikom.
A tu link do strony o Szafranowie w rosyjskiej Wikipedii. Można tu zobaczyć mapę z zaznaczonym miejscem gdzie leży Szafranowo.
Tu z kolei link do jednego z serwisów reklamujących istniejące po dziś dzień Sanatorium w Szafranowie.
A na koniec niespodzianka. Tak dziś wyglądają domki sanatorium, w którym sto lat temu leczył się z gruźlicy Antoleniek. Fotografie zrobił Anatoly Kvasov i zostały zaczerpnięta z istniejącego w sieci jego albumu fotograficznego.
A tak wygląda brama do kurortu. Kiedyś carskiego, potem radzieckiego, a teraz rosyjskiego.
Żelazna droga sto lat temu…
Wśród pamiątek po Antoleńku mnóstwo jest pocztówek. Wiele z nich przedstawia kolej. W końcu wtedy maszyna parowa była symbolem nowoczesności. Jak wyglądała kolej wtedy? Jak wyglądały dworce? Oto niektóre z nich…
Oto Tuła i tory przebiegające przez środek miasta, a konkretnie przez ulicę kijowską.
W XIX wieku Tuła była ośrodkiem jubilerstwa, handlu wyrobami srebrnymi, ale przede wszystkim słynęła z produkcji samowarów.
Tuła i tory przebiegające przez bramę kijowską.
Dworzec w jednym z miast na terenie Uralu. To jest Złatoust w obwodzie Czelabińskim.
Kłopoty z powrotem
W życiu podobno nie ma tak, że ma się wszystko. Jak jest miłość to forsy brak, jak są pieniądze to zdrowia nie ma i tak dalej… Zakochany w żonie Antoleniek nie może wrócić z Szafranowa. Dlaczego? Światem, a zwłaszcza Europą, rządzi „Pani Historia”, która postanowiła pobawić się w „Wojnę”… W 1914 roku od zamachu w Sarajewie 28 czerwca 1914 roku wybucha I Wojna Światowa…
Po szczegóły odsyłam do podręczników, a na razie… drobny zwiastun tego, co też może dziać się z Antoleńkiem, czyli kolejne po nim pamiątki…
I fragment listu…
Do Warszawy list przychodzi 29 czerwca 1914 roku, czyli dzień po sarajewskim zamachu…
Przesyłam swej sierotce ostatnią kartę z tego wygnania, a za kilka dni przyślę jej samego siebie. Niech Karolka w niedzielę długo śpi, to Antoś ją obudzi. Ważyłem się dziś czwarty 4ty raz, przybyło mi 3 funty, a razem 14 funtów. Dostałem list z biura. Donoszą mi, że Wicek Gruszewski umarł. Taki zdrowy człowiek i tak się prędko zawinął. Ojciec Twój będzie na pogrzebie. Tutaj pogoda haniebna: upał straszny i wicher silny co dzień. A kurz taki, że wszyscy wyglądają jak kominiarze, gdyż do spoconej twarzy kurz przykleja się i rozmazuje. Idę spać Karolciu myśląc o tobie. Rano wstaję, idę do kąpieli, po drodze zbieram manatki, żegnam się ze wszystkimi i jadę do domu. Karolcia niech pokłoni się wszystkim ode mnie w Mokotowie i na Kępie i niech czeka do niedzieli na swego Antka. Matkę ucałuj ode mnie.
Twój Antek.
Dwa razy S, czyli Skręcipitka i Skaryszewska
Próby trwają, przygotowania trwają, a zwłaszcza gromadzenie dźwięków. Trwa też nagrywanie samej Skręcipitki vel „Salcesona ewangelickiego”, który jak na kawałek mięsa przystało był małomówny, więc z rzadka do męża pisał.
Tu Karolka, vel Salceson Ewangelicki vel Pierdzimączka vel Skręcipitka w łódce na Wiśle od strony Saskiej Kępy
Nadszedł czas, by zajrzeć do alkowy zakochanych. A przypomnę tylko, że mowa o małżeństwie z dziesięcioletnim stażem… Co tez oni musieli wyrabiać w sypialni z tą Skręcipitką skoro Antoś pisze…
Po 24 czerwca niech moja Karolinka, do swego Antoleńka nie pisze listów, gdyż on już fiu-fiu będzie jechał do domu! Każdego wieczora, gdy się na łóżku kładę, myślę o tem jaka to będzie frajda, gdy będę dojeżdżał do Warszawy, jak Karolcię z łóżka zrzucę, jak w zeszłym roku… ale to jeszcze długo czekać: 12 dni do wyjazdu, w drodze 5 dni. Na stacje, Karolciu po mnie wychodzić nie trzeba: po pierwsze nie wiadomo którego dnia wrócę, a po drugie nie chce żeby mnie kto ze znajomych kolejarzy zobaczył – wyjdę z drugiej strony stacji i przez Skaryszewską ulice wrócę do domu.
O jakiej stacji mowa? Ci, którzy znają Warszawę po adresie już wiedzą. Mowa o dzisiejszym dworcu Warszawa Wschodnia. O ironio… próby mamy właśnie niedaleko Skaryszewskiej, bo w teatrze „Scena Lubelska”. Choć ten list pisze w 1914 to po raz pierwszy wyjeżdża do sanatorium w 1913 roku, a więc równo sto lat temu. Tak więc historia zatacza wielkie koło. A i ja z prób do domu wracam tą samą drogą, którą sto lat wcześniej miał wracać Antoleniek z wyjazdu do Szafranowa. A mój dom stoi obok tego, do którego on wracał. A wybudowała go… Skręcipitka, ale do tego jeszcze dojdziemy.
Oj maluśki…
Nie ukrywam, że długi weekend jest dla mnie bardzo pracowity. Jutro piąty dzień z rzędu spędzę na próbie. Za każdym razem trwa ona wiele godzin, więc tym razem będzie bardzo króciutko.
Pomyślałem sobie, że siedzę nad listami dorosłego Antoleńka, ale… choć pokazywałem jego pamiątki z dzieciństwa, (np. obrazek świętej Cecylii) to nie pokazałem Antoleńka w wieku dziecięcym. Chyba pora pokazać, jak wyglądał, gdy był maluśki… No dobrze. Nie bardzo maluśki, ale był jeszcze dzieckiem. Oto on.