Wiśnie pewnie już dojrzały…

Za oknem zima, choć bez śniegu, a w listach Antoleńka wiosna. Tym razem będzie o wiśniach. Czy wyobrażacie sobie, że wtedy Saska Kępa to nie była Warszawa? Mokotów też nie. To była wieś… Dowiedziałem się tego z określenia „W Mokotowie”…

Lipiec 1913
(…) Wiśnie w ogrodach pewnie już dojrzały? Wystaw sobie, ze tu funt jabłek albo wiśni kosztuje 30 kopiejek. Czy był u ciebie p. Chojnicki?Wiesz ten co do Dolińskich przychodził. Dziwnym zbiegiem okoliczności ja przyjechałem do sanatorium, on zaś wyjeżdżał. Odziedziczyłem po nim gazetę „2 grosze”. Prosiłem go żeby do ciebie wstąpił, gdy będzie na Kępie i opowiedział ci o tym pieskim kraju. Jak będziesz w Mokotowie nakiwaj tam wszystkim, za to, że mi choć pocztówki nie przyślą, matce, Heńce, Mańce i Jankowi. Jedna tylko Halcia pięknie się spisała i przysłała mi lirnika, a więcej nikt. A ty nie smuć się, za dużo nie pracuj, wysypiaj się dobrze, odżywiaj się dobrze, bo gdy zbrzydniesz gdy przyjadę, i schudniesz, to grzanie! Gdy ci nie starczy pieniędzy, to wiesz jak masz sobie poradzić… Słuchaj jak przyjadę „hetera” była namalowana na deseczce, słyszysz? Zapomniałem, który nr domu gdzie mieszka ciotka Jackowska, dowiedz się i napisz mi. No ty Skręcipitko do widzenia, pozdrów ode mnie wszystkich w Mokotowie, na Kępie i pisz, pamiętaj pisz, bo to cała moja rozrywka: idę na stację oczekuję pocztowego pociągu i czekam na list albo pocztówkę, a tak przykro wracać z pustymi rękami. Gorzej jak na kępie od Żydówki bez ryb. Janka czy jest grzeczna i czy się uczy, ciebie czy słucha, powiedz jej, że ja bym się na nią gniewał. Gdy będzie grzeczna to pójdę z nią do teatru gdy przyjadę. No dzwonią na obiad; trzymaj się wiatru

twój Antek.