Ekran, czyli „Zdarzyło się naprawdę”

Od 13 lipca tuż po spektaklu wyświetlany jest film „Zdarzyło się naprawdę”. Niestety Scena Lubelska do tej pory nie posiadała dobrego ekranu, by ten film można było oglądać wygodnie. Wczoraj scenarzystka wzięła sprawę w swoje ręce i taki ekran uszyła… Ekran ma wymiary 5 metrów na 3,20 metra. Szycie do najłatwiejszych nie należało…  Poniżej dokumentacja z procesu szycia, którą udało mi się zrobić.

A to już my z reżyserką – Małgorzatą Szyszką prezentujemy ekran tuż po uszyciu, ale przed uprasowaniem.

A to jest ten film, który wyświetlamy na końcu przedstawienia. jest on dostępny na Youtube.

Wąsy… sto lat temu i dziś

Wczoraj odbył się kolejny spektakl w gościnnych progach prywatnego teatru Scena Lubelska. Publiczność dopisała. Nic się nie zepsuło. Mam jednak nieodparte wrażenie, że zaczynają być kłopoty z wąsami. Nie wiem czy to nie „zużycie materiału”. I tak sobie pomyślałem, że Antoleniek to z jedną rzeczą miał lepiej… On po prostu miał wąsy!

Na zdjęciu, próba jeszcze bez wąsów…

Doklejanie wąsów…

No i już same wąsy…

I dla porównania wąsy sprzed stu lat…

Antoni Adamski ze szwagrem

Dziś prapremiera

Dziś premiera, a właściwie prapremiera, bo to pierwszy publiczny pokaz monodramu. Takiemu wydarzeniu oczywiście towarzyszą nerwy. Przypominam, więc krótko, że:

Dziś o 22:00 w ramach tegorocznego Święta Saskiej Kępy, które odbywa się pod hasłem „Czym Kępa bogata” odbędzie się premierowy spektakl monodramu „Listy do Skręcipitki”.

Scena Teatralna  
klubu Kultury Saska Kępa
ul. Brukselska 23
Warszawa – Saska Kępa
WSTĘP WOLNY

Premierę zapowiadam zdenerwowany. To premiera podwójna. Zmienia się też winieta bloga „Listy do Skręcipitki”. Kiedy startowaliśmy z projektem mieliśmy do dyspozycji tylko takie ilustracje, jak listy czy zdjęcia prawdziwych bohaterów. Wybrana została winieta w postaci fotografii, na której są rekwizyty z czasów Antoleńka, z których większość była jego własnością. Listy, taca na korespondencję, kałamarz, szklanka z łyżką… Teraz to zdjęcie odchodzi do lamusa i archiwum projektu. Pokazuję je jednak, bo od niego wszystko się zaczęło.

No i czekam na widzów. Ja, jako… Antoleniek.

Listy do Skręcipitki - oficjalne zdjęcie

Bonżurka gotowa

Bonżurka, o której już tu wspominałem, już gotowa. Wszystko dzięki Panu Romanowi Zaczkiewiczowi z Szarmant, który dostarczył materiał, a także panu Piotrowi Kamińskiemu, który to cudo uszył.

Niestety Antoleniek bonżurki nie trzyma na wieszaku, a w walizce. Stąd te wszystkie wygniecenia. Cóż… podróż koleją, wprawdzie podobno skraca czas, ale nie sprzyja ubraniom…

No strasznie to Antoleniek wymiętolił. Obiecuję jednak, że na premierę tak wymiętolone nie będzie.
Niestety wielokrotne wkładanie bonżurki do walizki i wyjmowanie z niej, tak własnie działa na ubranie.

Jeszcze tylko trzeba złożyć elegancki pokrowiec.

No i tak jeszcze tylko przypominam, ze bonżurkę można obejrzeć w zwiastunie…

Wąsy a sprawa Polska

Z wąsami jest tak, że zapuścić można, ale czeka się na to dość długo. Antoleniek miał wąsy. Dla potrzeb spektaklu też muszę je mieć. „Wyhodować”, czyli zapuścić nie mogę, bo poza monodramem mam jeszcze inne zobowiązania artystyczne. Dlatego potrzebne były wąsy sztuczne. Wąsy zafundowała mi Joanna Nowrotek – telewizyjna charakteryzatorka i miłośniczka ekologicznego wykorzystywania odpadów. Robi z nich biżuterię we własnej firmie „moje-śmoje”.  Wąsy wymagały jednak przycięcia. Dlatego udałem się do Joanny, bo jednak co fachowiec od charakteryzacji to fachowiec! Na zdjęciach poniżej żmudna praca Joanny nad wąsami.

Bonżurka, czyli coś na dzień dobry

Trwają ostatnie prace nad kostiumem. Garnitur gotowy, czapka jest, buty są, a bonżurki – brak. Czym jest bonżurka? Od francuskiego „bon jour”, czyli „dzień dobry” to poranny ubiór męski z miękkiej tkaniny wełnianej, krótki, luźny, o kroju zbliżonym do marynarki, z kołnierzem i mankietami. Używany był od drugiej połowy XIX wieku. Antoleniek na pewno korzystał z czegoś takiego. Skąd wziąć bonżurkę? Z pomocą przyszli nam: Pan Roman Zaczkiewicz z Szarmant, który dostarczył tkaniny, a także mistrz krawiecki Pan Piotr Kamiński, który bonżurkę szyje. Na zdjęciach przymiarka w pracowni Piotra Kamińskiego.

Scenografia i kostiumy prawie w komplecie

Scenografia i kostiumy prawie w komplecie. Brak jeszcze tylko bonżurki, którą szyje Krawiec Piotr Kamiński, a materiały dostarcza Szarmant.
Ale to dobry moment na dokumentację fotograficzną…
Autorem wszystkich zdjęć jest Jacek Kadaj.
Wybieramy zdjęcia do programu teatralnego (powstaje dzięki wydawnictwu Nowy Świat), plakatu i na ulotko-zaproszenie, które powstają dzięki drukarni Prograf.
Autorką garnituru oraz koszuli, uszytych według wzorów i mody sprzed stu lat, jest Danuta Niemczyk – poetka i malarka.
Buty dzięki uprzejmości firmy Venezia. Czapka z firmy Cieszkowski. Wąsy to zasługa Joanny Nowrotek z firmy moje-śmoje.  Pociąg od pani Małgorzaty Sawickiej.
Dwie walizki to zakup z allegro, trzecia i czwarta przyniesione z naszego strychu, piąta to prezent od przyjaciela Grzegorza Niemczyka, szósta zdobyła z narażeniem życia reżyserka Małgorzata Szyszka.
Rzutnik (na zdjęciu nie widać) dzięki uprzejmości Skład BławatnyRedlight Studio oraz Joanny Jarczewskiej.
Film, też na razie nie widać, ale wszystko zobaczycie na scenie, dzięki uprzejmości Filmoteki Narodowej, a co za tym dizie pani Justyny jabłońskiej i Ewy Ferency oraz pomocy montażysty Jarosława Michałkiewicza i pani Moniki Wyderki z firmy proekoodpady.
Drobiazgi scenograficzne zostały przyniesione z domu i tak…
Okulary i futerał  do nich, a także kałamarz, pióro, notes, portfel, książki (m.in. „Śpiewnik historyczny” Marii Konopnickiej) – przyniesione z domu, po przodkach scenarzystki Małgorzaty Karoliny Piekarskiej (prywatnie mojej żony).
Serwetę osobiście w swoim czasie wyhaftowała moja ś.p. teściowa.
Zabytkowa trąbka… moja własna!
Zegarek to zakup dokonany na allegro.
Skarpetki i krawat kupione w TK-max.
Poszukujemy jeszcze czarnego parasola. 

A tak na koniec… niespodzianka…
Gdyby sesja powstała sto lat temu…

Weszliśmy na scenę

Weszliśmy na scenę. Czas więc na kilka fotografii z dokumentacji. Najpierw jednak słówko wyjaśnienia. Garnitur jeszcze się szyje, więc ten na zdjęciach to tzw roboczy. „Właściwy” jest tylko jego kolor. Coś już jednak widać… i tak…

Wprawdzie składanie torów to ciężka sprawa, ale w końcu pociąg udało się podłączyć…

Szybka charakteryzacja… Przyklejanie wąsów to nie jest łatwa sprawa…

Dyskusja z reżyserką Małgorzatą Szyszką o tym co, gdzie, jak i kiedy…

Podziwiamy kolejkę, bo działa! (Dziękujemy pani Małgorzacie Sawickiej!)

Reżyserka Małgorzata Szyszka przy pracy…

Jeszcze dyskusja… i…

pierwsza PROFESJONALNA SESJA FOTOGRAFICZNA

autor Jędrzej Chmielewski

Słówko o… wąsach!

Kto nie widział filmu „Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej” to na pewno i nim słyszał. Grający tam główną rolę Sacha Baron Cohen miał sumiaste wąsy. Były to jego naturalne, prawdziwe wąsy, które dla potrzeb filmu zapuszczał cały rok! No właśnie! Rok! Tyle trwa „hodowla” takich wąsów. Antoleniek również miał sumiaste wąsy. Niestety ja na roczne „hodowanie” takiego zarostu pozwolić sobie nie mogę (mam zobowiązania wobec producenta pewnego serialu). Tak więc skorzystam z wąsów sztucznych. Dostałem je, (o czym zresztą już wspominałem) dzięki wsparciu Joanny Nowrotek (na co dzień charakteryzatorki telewizyjnej). Joanna z zamiłowania prowadzi tez firmę „Moje-śmoje” i gorąco zachęcam do podejrzenia co  robi w chwilach, w których nie zajmuje się charakteryzacją. A teraz wracam do wąsów.  

Czemu piszę o tych wąsach? Nie tylko dlatego, że przybył kolejny rekwizyt do spektaklu. To jest dobry moment, by zaprezentować Antoleńka z okresu sanatoryjnego.

W młodości Antoleniek wąsów nie nosił. Tu na zdjęciu z siostrami. Tak wyglądał około 1900 roku.

Tak wyglądał, gdy jeździł do Szafranowa leczyć się z gruźlicy. Taka była moda. Takie wówczas noszono wąsy! Dziś takie wąsy to rzadkość. Wtedy zaś uważano je za męskie i piękne. Niektórzy panowie je czesali. Czy czesał je Antoleniek? W listach o tym nie wspomina, ale po zdjęciach można sądzić, że podkręcał je. No i chyba podobały się Karolce. Są przesłanki, że lubiła wąsatych. Jakie to przesłanki? O tym… innym razem.

Na tym zdjęciu widać również, że nosił kamizelkę i zegarek na dewizce…

Na tym zdjęciu i na następnym widać, że nosił odpinany kołnierzyk do koszuli…

 

Postęp prac i rekwizyty cz. 2

Jakoś tak się złożyło, że dziś przyszły pocztą dwa rekwizyty od sponsorów.

Najpierw przyszła walizka. W końcu Antoleniek, który jedzie do Szafranowa do Sanatorium w 1913 roku na pewno nie ma ze sobą plecaka ze stelażem ani walizki na kółkach. Może mieć kufer lub drewnianą walizkę.  Znalezienie sponsora – w osobie producenta takiego bagażu było niemożliwe, bo dziś nikt nie produkuje drewnianych walizek. Trzeba było szukać na internetowych aukcjach. Znaleźliśmy kilka. Jedną z nich kupiła nam przyjaciółka projektu i autorka kostiumu Danuta Niemczyk.

Walizka wygląda tak, jakby należała kiedyś do Antoleńka, bo widnieje na niej litera… A!

Po walizce przyszła kolejka. Jej fundatorem jest czytelniczka scenarzystki – prywatna osoba – pani Małgorzata Sawicka. To wspaniałe, że ufundowała nam ten rekwizyt. Przykre, że nie chciał tego zrobić nikt z hurtowników takimi artykułami, ani żaden właściciel internetowego sklepu modelarskiego, którym w zamian za ten przedmiot oferowaliśmy  reklamę.

Ważne jednak, że kolejka wreszcie jest i ma lokomotywę na węgiel, a więc taką, jaka ciągnęła pociąg, którym daleko za Ural jechał Antoleniek.