Wąsy… sto lat temu i dziś

Wczoraj odbył się kolejny spektakl w gościnnych progach prywatnego teatru Scena Lubelska. Publiczność dopisała. Nic się nie zepsuło. Mam jednak nieodparte wrażenie, że zaczynają być kłopoty z wąsami. Nie wiem czy to nie „zużycie materiału”. I tak sobie pomyślałem, że Antoleniek to z jedną rzeczą miał lepiej… On po prostu miał wąsy!

Na zdjęciu, próba jeszcze bez wąsów…

Doklejanie wąsów…

No i już same wąsy…

I dla porównania wąsy sprzed stu lat…

Antoni Adamski ze szwagrem

Wąsy a sprawa Polska

Z wąsami jest tak, że zapuścić można, ale czeka się na to dość długo. Antoleniek miał wąsy. Dla potrzeb spektaklu też muszę je mieć. „Wyhodować”, czyli zapuścić nie mogę, bo poza monodramem mam jeszcze inne zobowiązania artystyczne. Dlatego potrzebne były wąsy sztuczne. Wąsy zafundowała mi Joanna Nowrotek – telewizyjna charakteryzatorka i miłośniczka ekologicznego wykorzystywania odpadów. Robi z nich biżuterię we własnej firmie „moje-śmoje”.  Wąsy wymagały jednak przycięcia. Dlatego udałem się do Joanny, bo jednak co fachowiec od charakteryzacji to fachowiec! Na zdjęciach poniżej żmudna praca Joanny nad wąsami.

Scenografia i kostiumy prawie w komplecie

Scenografia i kostiumy prawie w komplecie. Brak jeszcze tylko bonżurki, którą szyje Krawiec Piotr Kamiński, a materiały dostarcza Szarmant.
Ale to dobry moment na dokumentację fotograficzną…
Autorem wszystkich zdjęć jest Jacek Kadaj.
Wybieramy zdjęcia do programu teatralnego (powstaje dzięki wydawnictwu Nowy Świat), plakatu i na ulotko-zaproszenie, które powstają dzięki drukarni Prograf.
Autorką garnituru oraz koszuli, uszytych według wzorów i mody sprzed stu lat, jest Danuta Niemczyk – poetka i malarka.
Buty dzięki uprzejmości firmy Venezia. Czapka z firmy Cieszkowski. Wąsy to zasługa Joanny Nowrotek z firmy moje-śmoje.  Pociąg od pani Małgorzaty Sawickiej.
Dwie walizki to zakup z allegro, trzecia i czwarta przyniesione z naszego strychu, piąta to prezent od przyjaciela Grzegorza Niemczyka, szósta zdobyła z narażeniem życia reżyserka Małgorzata Szyszka.
Rzutnik (na zdjęciu nie widać) dzięki uprzejmości Skład BławatnyRedlight Studio oraz Joanny Jarczewskiej.
Film, też na razie nie widać, ale wszystko zobaczycie na scenie, dzięki uprzejmości Filmoteki Narodowej, a co za tym dizie pani Justyny jabłońskiej i Ewy Ferency oraz pomocy montażysty Jarosława Michałkiewicza i pani Moniki Wyderki z firmy proekoodpady.
Drobiazgi scenograficzne zostały przyniesione z domu i tak…
Okulary i futerał  do nich, a także kałamarz, pióro, notes, portfel, książki (m.in. „Śpiewnik historyczny” Marii Konopnickiej) – przyniesione z domu, po przodkach scenarzystki Małgorzaty Karoliny Piekarskiej (prywatnie mojej żony).
Serwetę osobiście w swoim czasie wyhaftowała moja ś.p. teściowa.
Zabytkowa trąbka… moja własna!
Zegarek to zakup dokonany na allegro.
Skarpetki i krawat kupione w TK-max.
Poszukujemy jeszcze czarnego parasola. 

A tak na koniec… niespodzianka…
Gdyby sesja powstała sto lat temu…

Sprawa Leonida Piaseckiego, czyli wracam do wąsów

Obiecałem, że napiszę jeszcze słówko o wąsach, czyli dlaczego sądzę, że Skręcipitka lubiła wąsatych. Tego wątku nie ma w spektaklu, ale… jest jednym z ciekawszych odkryć dokonanych podczas prac nad monodramem.

Rozłąka zawsze źle wpływa na zakochanych. Gdy w 1914 roku Antoleniek nie wraca z wygnania, a jego listy przestają docierać do żony, na drodze atrakcyjnej Skręcipitce staje Leonid Piasecki – junkier pierwszej roty kijowskiego pułku. W jakich okolicznościach poznaje Leokadię Karolinę? Niewiele wiadomo na ten temat. Na pewno poznaje ją i jej córkę na Saskiej Kępie. Być może dociera tu podczas działań wojennych? Być może wycofuje się stąd i w 1915 roku to on wysadza Most Poniatowskiego? Czy jest Rosjaninem czy Ukraińcem? Trudno powiedzieć. Na pewno mieszka w Kijowie. Język, którym pisze do niej listy jest osobliwy. Oto stara się pisać po polsku, a nawet łacińskim alfabetem, ale robi to tak, jakby transliterował z cyrylicy. Jedyne słowa napisane cyrylicą to jego kijowski adres, zapisany zresztą tzw. językiem chachłackim, czyli mocno zachwaszczonym ukraińskim. Stąd wątpliwości, co do narodowości Leonida. Zostało po nim zdjęcie i dwa listy. Wynika z nich, że był szaleńczo zakochany w Skręcipitce, a jego miłość pełna była cierpienia. Co ona mu powiedziała? Czy też wyznała jakieś uczucia? Oboje zabrali tajemnicę ze sobą do grobu…

Pierwsza kartka od Leonida brzmi…

Spelniam swui dlug kochana Karolciu i pische tu z Smolensky. W dwuch slowach powiem Tie moe nastroenię e bardzo nie dobre. Rospatch wzela swoę, niewem jak bendze dalyi, nie mogę znalezt sobie meysca w wagone. Twui glos gzmi w moich uchah, abraz Twui zawche pchedemno, strachnyi dla mie tchas, tak pchikro jak nie było nigdy. Kochana zlota Karolciu zo ze mnom bengze, lzy u mnie na otchah. To zo Ty mnie dalach pchetchitat pched odjazdemna kawaletchky papieru nie daje mnie spokoju. Bondj zdrowa moja droga Karolciu, caluję i utiskam nie zapomni mnie. Tie Twui na wieki Lenia. Z Kiewa napiche niewem zrozumialach zo z listy.

Potem nadchodzi obiecany i zapowiedziany list z Kijowa…

Kiew,
Kochana Karolciu! Bardzo estem tekawy dostalach list i co zrozumialach, mie ogromny wstyt ze ja nie umiem pisat po polsky. Moja droga jakby wiedialach co ze mnom deeche. Zostaliche edną wspomenia o Kempę, no w myslah i w sercu edna tylko ty. Niedobje est mie, daleko ot Tiebe tak smutno, chotjaj estem zadowolony je myśli zawche o Tiebe. Dobje mie est w nocy nikt niewidi moei rospatchi i lzy mie sobie jec. Kajden dien patcheche na Twoe fotografie pchitiskam do serca u tchue zuch blizke swoę. Takl est mie nie dobje, jak nie było nigdy. Wchistko nie opichech na papieru co lejy u mnie na sercu. Edno mie potecha je zobatchemche, nie nazawche mie wyslali tak daleko  ot Tiebe. Nie zapomni moja zlota Karolciu, je gdech daleko est Twui Lenia, który zawche pamienta o Tiebe i bendę pamentat do samego groba. Oh! Moja droga Karolciu jak ja wspomnę wchisko wprost niewem co zemną robiche, W drugi dien drogi ja potchulem slabost, a teras bardzo estem slab boeeche jevby nie roshorowatse. Boje co bende, jeby prendzy nam zobatchitse i zlontchitse w ednou radost, w ednou rospatch. Proche Tie moja kochana nie rospatchai nie platch nie marnuiche, ja mole Boga jeby pomug Te, jeby nas zlontchil. Oh! Niemoge wency o tem pisat. Modlse za mnię, ja modleche za Tiebe Bug nam pomoje.
Pchepracham je nie pchichle druga kartke bo zapomnial w domu, hustki tych ednom tylko wzelem. Ejeli Nina bende pytatse co ja Tie zostawiłem na pamentke powie tylko o listyky o fotografiu nic niemuw. Ejeli bendech pisat mie to bardzo proche Tie napich tę samę slowa kturę Ty dalach pchetchitat mie pched odjazdem, bo ja nie zrozumialem ostatnie słowa. Proche Tie moja droga napich mie o wchistkiem. Chialem edno napisat. Tie boeche, ne gnewaise pchijade powem. Pocalui Janinkę odemnie. Bond spokoina i ne platch. Utiskam Tie moja kochana i caluę zlotę rontchki Twiu na wieki Lenia.
Adres pich po russku:
г. Кіевъ Кіевское военное училище. Юнкеру 1роты Леониду Jосифовичу Пясецкому

A potem nastaje cisza. Tak urywa się ślad. Jest wielce prawdopodobne, że Leonid nie przeżył I wojny światowej lub zginął w czasie Rewolucji Październikowej. Przecież gdyby było inaczej, odezwałby się do kobiety, której obiecywał miłość aż po grób.

Na zdjęciu wierny do grobowej deski Lenia i jego wąsy. Jakże inne od tych, które nosił Antoleniek. Prawdopodobnie to właśnie tę fotografię dostała Skręcipitka, gdy Lenia opuszczał Saską Kępę, by nigdy nie powrócić.

Słówko o… wąsach!

Kto nie widział filmu „Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej” to na pewno i nim słyszał. Grający tam główną rolę Sacha Baron Cohen miał sumiaste wąsy. Były to jego naturalne, prawdziwe wąsy, które dla potrzeb filmu zapuszczał cały rok! No właśnie! Rok! Tyle trwa „hodowla” takich wąsów. Antoleniek również miał sumiaste wąsy. Niestety ja na roczne „hodowanie” takiego zarostu pozwolić sobie nie mogę (mam zobowiązania wobec producenta pewnego serialu). Tak więc skorzystam z wąsów sztucznych. Dostałem je, (o czym zresztą już wspominałem) dzięki wsparciu Joanny Nowrotek (na co dzień charakteryzatorki telewizyjnej). Joanna z zamiłowania prowadzi tez firmę „Moje-śmoje” i gorąco zachęcam do podejrzenia co  robi w chwilach, w których nie zajmuje się charakteryzacją. A teraz wracam do wąsów.  

Czemu piszę o tych wąsach? Nie tylko dlatego, że przybył kolejny rekwizyt do spektaklu. To jest dobry moment, by zaprezentować Antoleńka z okresu sanatoryjnego.

W młodości Antoleniek wąsów nie nosił. Tu na zdjęciu z siostrami. Tak wyglądał około 1900 roku.

Tak wyglądał, gdy jeździł do Szafranowa leczyć się z gruźlicy. Taka była moda. Takie wówczas noszono wąsy! Dziś takie wąsy to rzadkość. Wtedy zaś uważano je za męskie i piękne. Niektórzy panowie je czesali. Czy czesał je Antoleniek? W listach o tym nie wspomina, ale po zdjęciach można sądzić, że podkręcał je. No i chyba podobały się Karolce. Są przesłanki, że lubiła wąsatych. Jakie to przesłanki? O tym… innym razem.

Na tym zdjęciu widać również, że nosił kamizelkę i zegarek na dewizce…

Na tym zdjęciu i na następnym widać, że nosił odpinany kołnierzyk do koszuli…