Obiecałem, że napiszę o lekturach Antoleńka, jakie czytał podczas pobytu w Sanatorium w Szafranowie. Dokładnych informacji nigdzie nie ma, ale… wielce prawdopodobne, że czytał Henryka Sienkiewicza. Po pierwsze zachowały się ustne przekazy rodzinne, że lubił jego książki. Po drugie pisze o nim w listach i to jego książkę „W pustyni i w puszczy” poleca kupić córce. Wreszcie po trzecie zachował się jego egzemplarz Quo Vadis. Wydana w 1902 roku nakładem Gebethnera i Wollfa najsłynniejsza powieść Henryka Sienkiewicza pełna jest notatek zrobionych ręką Antoleńka.
To z nich dowiadujemy się, że wzruszał go Petroniusz, to, „jak go wszyscy kochali”.
I to, jak kochała go Eunice. „Ileż dziś jest takich, jak Eunice…”
Z podkreśleń wiemy, które fragmenty powieści były dla niego najważniejsze. Jakie mądrości sienkiewiczowskie wziął sobie do serca i głowy:
„umiej kochać, naucz kochać…”
albo
„kochać jest nie dość, trzeba umieć kochać i trzeba umieć nauczyć miłości.”
albo
„a gdyby niewdzięczność ludzka mogła mnie jeszcze dziwić”
Książka musiała zrobić na nim ogromne wrażenie, bo była zaczytana. W latach 90-tych rodzina zaniosła ją do introligatora, by z luźnych kartek rozpadającego się tomu, dawno zresztą pozbawionego okładki, zrobić znów książkę. Na końcu swojego egzemplarza „Quo Vadis” Antoleniek napisał: „Przeczytałem i nie raz zapłakałem”.
I dodał czterowiersz:
„Panie błagam Cię oświeć mą duszę.
A wtedy wszystkie nieprawości skruszę.
Jam grzesznik, lecz Tyś miłosierny Panie,
Więc ześlij mi zmiłowanie.”
Któż z nas czytając tę książkę nie wzruszył się i nie zadał sobie pytania „Quo Vadis, Domine”?
PS Dla każdego „Niewiernego Tomasza” tradycyjnie skany oryginałów książki.