Już jutro wyjeżdżamy na Ogólnopolski Festiwal Teatrów Jednego Aktora do Wrocławia, w którym od kilkudziesięciu sezonów odbywają się Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora. Cały czas przygotowuję się do wyjazdu. Powtarzam tekst, analizuję co jeszcze mogę zrobić lepiej niż dotychczas. Już wiem, że grać będę w sobotę 19 października o g. 15:30 na tzw. Sali Czarnej w budynku wrocławskiej filii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie przy ul. Braniborskiej 59.
Proszę życzliwych o trzymanie kciuków.
„Listy do Skręcipitki” na IV MONOBLOK
Miło mi poinformować, że mój monodram został zakwalifikowany do udziału w IV Festiwalu Monodramu MONOBLOK w Gdańsku. To już drugi festiwal po 42. OFTJA we Wrocławiu, w na którym zostaną pokazane „Listy do Skręcipitki”.
IV edycja Festiwalu Monodramu MONOBLOK odbędzie się w dniach 8-9 listopada 2013 r. na deskach Teatru w Blokowisku w klubie Plama GAK. Festiwal ma formę konkursową. Spektakle, wybrane spośród nadesłanych propozycji, oceniać będzie trzyosobowe jury. Do udziału w festiwalu zostało zakwalifikowanych siedem spektakli:
Zacharjasz Muszyński „Listy do Skręcipitki“ (Warszawa)
Peter Cizmar „Macbeth“ (Słowacja)
Łukasz Matuszek „Russkij Ostrov“ (Cieszyn)
Sebastian Bieżyński „Niesamowite zagęszczenie rekinów“ (Kraków)
Mateusz Olszewski „Novecento“ (Warszawa)
Sylwia Najah „Konstrukcje Debory Vogel. Traktat we wnętrzu i na peryferiach życia“ (Warszawa)
Wojciech Kowalski „Porady dobrego wojaka Szwejka“ (Częstochowa)
Jako imprezę towarzyszącą zobaczymy spektakl w wykonaniu Karoliny Piechoty.
Na festiwal zapraszamy młodzież i osoby dorosłe. Bilety na pojedyncze spektakle będą dostępne podczas festiwalu w klubie Plama, normalny w cenie 15 zł i ulgowy 10 zł.
Wydarzenie na portalu Facebook:
https://www.facebook.com/events/512414828850606/?ref=22
Teatry Warszawy w czasach Antoleńka cz. II
Pisałem ostatnio o teatrze letnim, który nie istnieje. Może słówko o istniejącym do dziś teatrze wielkim? Jak wyglądał w czasach Antoleńka?
Teatr Wielki powstał w latach 1825–1833 wg projektu Antonia Corazziego. Pierwsze przedstawienie odbyło się 24 lutego 1833 r., a był nim „Cyrulik sewilski” Gioacchina Rossiniego, bo władze carskie nie zgodziły się na rozpoczęcie działalności opery premierą polskiego dzieła. Pod koniec XIX wieku, a więc już w czasach Antoleńka do frontonu gmachu dobudowano balkon wsparty na kolumnach, według projektu Bohdana Marconiego.
Dzisiejszy Teatr jest budowlą odbudowaną, bo przecież spłonął w 1939 roku w czasie bombardowania. Wróćmy jednak do tego, jak wyglądał za Antoleńka? Po pierwsze plan widowni…
To z roku 1903…
To z roku 1909…
A oto kilka starych pocztówek….
wnętrze widowni
Teatry Warszawy w czasach Antoleńka cz. I
Jutro kolejny spektakl na gościnnej Scenie Lubelska. Przed każdym przedstawieniem zastanawiam się, jak wyglądały teatry w Warszawie w czasach Antoleńka. Teatr Wielki – wiem, bo go znam i istnieje do dziś. Ale np. taki… Teatr Letni? Pisałem już w swoim czasie, że Antolenik polecał Skręcipitce w jednym z listów „Dla rozrywki poproś Kazika, żeby choć raz na tydzień kupił bilet do letniego teatru.”.
Teatr Letni w Warszawie jego czasów, był to drewniany budynek zbudowany w 1870 w Ogrodzie Saskim według projektu Aleksandra Zabierzowskiego. Miał prowizorycznie zastąpić remontowany wówczas Teatr Wielki. Jednak drewniany budynek tak się spodobał Warszawiakom, że go pozostawiono. Mieścił aż 940 widzów (dziś niewyobrażalne) i charakteryzował się znakomita akustyką oraz obszerną sceną. Gdy w 1890 został przystosowany do użytku całorocznego, wówczas widownię powiększono do ok. 1000 miejsc. Ceny biletów w czasach carskich wahały się od 30 kopiejek do aż 14 rubli.
Widownia składała się z parteru i amfiteatrów pierwszego oraz drugiego piętra z lożami. Budynek był zbudowany w odosobnieniu, ogrodzony ogrodowymi sztachetami, a wokół rozprowadzono liczne krany wodociągowe i posterunki straży ogniowej, które podczas przedstawień, zapewniały wszelkie bezpieczeństwo na wypadek pożaru.
Niestety budynek spłonął we wrześniu 1939. Można go jednak zobaczyć na zdjęciach, a od 30 września będzie go można oglądać również na makiecie śródmieścia Warszawy, która zostanie odsłonięta w Warszawie w… Teatrze Kamienica.
„Listy do Skręcipitki” na WROSTJA 2013
Miło mi poinformować, że mój monodram został zakwalifikowany do udziału w konkursie na festiwalu 42. Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora.
Wystąpię we Wrocławiu 19-go października o g. 15:30 na tzw. „Scenie Czarnej”.
jury 42.OFTJA: Janusz Degler, Bogusław Kierc, Elżbieta Czaplińska–Mrozek, Tomasz Miłkowski, Lech Śliwonik;
rada programowa: Elżbieta Czaplińska–Mrozek, Janusz Degler, Wiesław Geras, Krzysztof Kuliński, Tomasz Miłkowski, Elwira Militowska, Lech Śliwonik, Jan Zdziarski;
rada artystyczna: Wiesław Geras, Elwira Militowska, Lech Śliwonik;
główni organizatorzy: Ośrodek Kultury i Sztuki, Wrocławskie Towarzystwo Przyjaciół Teatru, Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna im. L. Solskiego w Krakowie Filia we Wrocławiu;
współorganizator: Towarzystwo Kultury Teatralnej;
patronat: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marszałek Województwa Dolnośląskiego, Prezydent Wrocławia, Międzynarodowy Instytut Teatralny ITI – UNESCO
dyrektorzy: Piotr Borkowski (dyrektor Spotkań) Wiesław Geras (dyrektor artystyczny Spotkań)
kierownik realizacji: Karolina Michalska-Cecot
Wstęp na wszystkie wydarzenia WROSTJA jest wolny! Ilość miejsc ograniczona. Obowiązuje rezerwacja. Szczegółowe informacje o wejściówkach zostaną ogłoszone w październiku.
Link do wydarzenia na portalu Facebook: https://www.facebook.com/events/330452370399421/
Wszystkie wydarzenia WROSTJA odbywają się w salach Teatru Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie Filia we Wrocławiu przy ul Braniborskiej 59.
Ekran, czyli „Zdarzyło się naprawdę”
Od 13 lipca tuż po spektaklu wyświetlany jest film „Zdarzyło się naprawdę”. Niestety Scena Lubelska do tej pory nie posiadała dobrego ekranu, by ten film można było oglądać wygodnie. Wczoraj scenarzystka wzięła sprawę w swoje ręce i taki ekran uszyła… Ekran ma wymiary 5 metrów na 3,20 metra. Szycie do najłatwiejszych nie należało… Poniżej dokumentacja z procesu szycia, którą udało mi się zrobić.
A to już my z reżyserką – Małgorzatą Szyszką prezentujemy ekran tuż po uszyciu, ale przed uprasowaniem.
A to jest ten film, który wyświetlamy na końcu przedstawienia. jest on dostępny na Youtube.
Pendolino z czasów Antoleńka
Zbliża się kolejny spektakl, a ja cały czas jeszcze pracuję nad tekstem. Bo to nie jest tak, ze praca kończy się po premierze. Za każdym razem znajduję w listach Antoleńka coś nowego. Mam też różne myśli. Ostatnio, pod wpływem opowieści żony o pendolino (ona mówi „pędolino”, bo twierdzi, że to od pędu), zacząłem analizować, jak w ciągu ostatnich stu lat zmieniła się kolej.
Na przykład… perony!
Na zachodzie perony budowano już pod koniec XIX wieku. W Rosji peronów w znaczeniu platform, jeszcze wtedy nie było. Widać to na antoleńkowych pocztówkach przedstawiających kolej z czasów, gdy jechał on do sanatorium w Szafranowie. Ale perony to nic. Co powiedziałby Antoleniek na widok pendolino?
Za jego czasów pociągi nie osiągały takiej prędkości! Antoleniek, o czym już wspominałem, pracował na Kolei Nadwiślańskiej (patrz wyżej jedno z jego świadectw), ale w Warszawie istniały wtedy następujące linie kolejowe:
Kolej Warszawsko-Wiedeńska (otwarta 1845)
Kolej Warszawsko-Bydgoska (otwarta 1862)
Kolej Warszawsko-Terespolska (otwarta 1866)
Kolej Warszawsko-Kaliska (otwarta 1902)
Pociągi, a właściwie lokomotywy parowe, osiągały wtedy prędkość maksymalnie 160 km/h (w Niemczech), przy czym w Rosji było to najwyżej 100 km/h (na zdjęciach parowozy kolei Warszawsko-Terespolskiej i Warszawsko-Wiedeńskiej). Nic więc dziwnego, że Antoleniek te 3 tysiące wiorst pokonywał w tydzień. Dziś do Ufy, czyli stolicy Baszkortostanu gdzie znajduje się Szafranowo, jechałbym dwie doby z trzema przesiadkami, z czego najgorsza w Moskwie, bo 2 godziny autobusem na inny dworzec kolejowy. Potem już niby z górki, ale raczej takiej, z której „schodzić trudno”, jak to pisał Antoleniek o drodze z dworca do sanatorium. Bo jeszcze zostawałaby droga do Złatoustu, czyli stacji, na której wysiadał Antoleniek, A to jeszcze ponad 8 godzin jazdy.
Myślę, że pendolino mogłoby Antoleńka przerazić. Tak samo, jak przeraził samolot pewnego odhibernowanego pradziadka w filmie z Louisem De Funes – „Hibernatus”.
Łódka – wczoraj i dzis
Kilka dni temu znów płynąłem promem przez Wisłę. Przy Porcie Czerniakowskim oczom moim ukazała się łódka… i znów przypomniałem sobie listy Antoleńka. Te pierwsze, które nie weszły do spektaklu. A zwłaszcza fragment o łódce…
W niedzielę dostałem się bardzo łatwo do Warszawy, bo Władek Majewicz czekał z łódką na pastwisku. Jeżeli będę miał trochę czasu, to w piątek wieczór przyjdę, ale wątpię. Niedługo będzie niedziela, to się znów zobaczymy, a przez ten czas trzeba popracować.
Karolka w takiej łódce…
A poniżej… podobna łódka – dziś
Wąsy… sto lat temu i dziś
Wczoraj odbył się kolejny spektakl w gościnnych progach prywatnego teatru Scena Lubelska. Publiczność dopisała. Nic się nie zepsuło. Mam jednak nieodparte wrażenie, że zaczynają być kłopoty z wąsami. Nie wiem czy to nie „zużycie materiału”. I tak sobie pomyślałem, że Antoleniek to z jedną rzeczą miał lepiej… On po prostu miał wąsy!
Na zdjęciu, próba jeszcze bez wąsów…
Doklejanie wąsów…
No i już same wąsy…
I dla porównania wąsy sprzed stu lat…
Warszawa z czasów listów – dziś – cz. VI
Znów przyjrzyjmy się Warszawie z czasów Antoleńka, czyli sprzed stu lat.
Jak wyglądała wtedy, a jak dziś?
W liście z 9 czerwca 1914 roku Antoleniek pisze:
Karolciu! Powinnaś sobie zrobić przez dwa tygodnie wakacje i iść sobie do Mokotowa do matki jako gość – po drodze wstąpić do Łazienek…
Jak wyglądały wtedy Łazienki? By porównać dzisiejsze z tamtymi z 1914 roku wybrałem się na spacer…
Ani Antoleniek ani Karolka, na pewno nie widzieli pomnika Henryka Sienkiewicza.
Po pierwsze pomnik autorstwa Gustawa Zemły ufundowany przez małżeństwo Zbigniewa i Janinę Porczyńskich powstał w 2000 roku.
Ale tak w ogóle to wtedy w 1914 roku Henryk Sienkiewicz, którego książki tak lubił Antoleniek – jeszcze żył…
Zmarł dwa lata później…
Pomnika Chopina w 1914 roku też jeszcze w Łazienkach nie było. Wprawdzie komitet budowy pomnika Fryderyka Chopina utworzono już w 1901 roku, ale… najpierw zbierano pieniądze, no i trwał konkurs. W 1908 roku wygrał go Wacław Szymanowski. Pomnik miał być wzniesiony w setną rocznicę urodzin pianisty w 1910, ale projekt budził wiele kontrowersji, zaś prace zostały przerwane wybuchem I wojny światowej.
Dlatego pomnik zrealizowano dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym. Został uroczyście odsłonięty 14 listopada 1926, a więc już po śmierci Antoleńka. Czy by mu się podobał? Niewiadomo.
Na pewno pomnik znała Karolcia, ale czy była nim zachwycona? Dziś nie wie tego już nikt…
Bardzo blisko pomnika Fryderyka Chopina stoi pomnik Francisza Liszta – jednego z jego przyjaciół. Pomnik został odsłonięty dwa lata temu, bo 12 sierpnia 2011 roku., tak więc ani Antoleniek ani Karolka nawet nie śnili o pomniku…
Pomnik Franciszka Liszta ustawiony jest tak, by on symbolicznie, ale też, wraz ze zwiedzającymi park, mógł posłuchać koncertu muzyki Fryderyka Chopina i patrzył w kierunku jego pomnika…
Tego popiersia w czasach Antoleńka i Karolki w Łazienkach nie było – odsłonięte zostało dopiero w 1992 roku, ale… nie znaczy to, że Antoleniek i Karolka owego wizerunku nie mogli znać.
To odlew popiersia, które w swoim czasie wyrzeźbił Andrzej Le Brun (1737-1811) tak więc rzeźba na pewno istniała w 1914 roku… (Może widzieli gdzieś rycinę?)
A poniżej widoki, jakie mógł widzieć i Antoleniek i Karolka…
Za drzewami Świątynia Sybilli (lub jak kto woli Diany).
jedna z alejek…
Staw… tuż obok świątyni…
Jeden z żeliwnych lwów…
No i wreszcie sama świątynia…
Architektem był Jakub Kubicki, a zaprojektował ją w 1820 roku, kiedy tuż obok, w Belwederze, mieszkał Wielki Książę Konstanty…
Inna z alejek…
Wodozbiór (1777-1778) wg. projektu Dominika Merliniego…
Stara Pomarańczarnia (1786-1788) też wg. projektu Dominika Merliniego.
Rzeźby okalające Starą Pomarańczarnię…
Pan Wiewiórka (podobno nie lubi, jak się do niego mówi „Basia”, bo to niemęskie…)
Na pewno jego przodków dokarmiała Karolka i Antoleniek, bo wiewiórki od zawsze były w Łazienkach…
Jedna z głównych alej wiodąca od Białego Domku do Pałacu na Wodzie…
Panie kaczki, na pewno z dziada pradziada tu w Łazienkach…
Biały Domek (1774-1776) znów wg. projektu Dominika Merliniego.
Nowa Kordegarda (1779-1780) także wg. projektu Dominika Merliniego.
Rzeźba satyra…
Remontowany Pałac na Wodzie (1788-1793) też Dominik Merlini i Jan Chrystian Kamsetzer, a przed pałacem najstarsza w Warszawie fontanna.
Widok na staw i po lewej stronie Teatr na Wyspie (1786-1790) znów Dominik Merlini j Jan Chrystian Kamsetzer. (Podobnie jak pałac – teatr aktualnie jest w remoncie.)
Na pierwszym planie zegar słoneczny…
Zegar z monogramem króla Stanisława Augusta i datą 1788.
Spóźnia się o godzinę…
Wskazywał 4.10, gdy była 5.10…
Takie to są właśnie efekty zmian stref czasowych.
Jeszcze jedno spojrzenie na remontowany pałac…
Stara Kordegarda (1791-1792) Jan Chrystian Kamsetzer.
Pałac Myślewicki (1775-1779) oczywiście wg. projektu Dominika Merlini…
Aleja parku z herbem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (herbu ciołek – i tenże ciołek w środku)…
Widok na pałac z drugiej strony (od strony mostu Sobieskiego)…
Pomnik króla Jana III Sobieskiego. Zaprojektowany przez Andrzeja Le Bruna, wykonany przez Franciszka Pincka.
Uroczyste odsłonięcie nastąpiło 14 września 1788 r., w 105 rocznicę odsieczy wiedeńskiej.
Pomnik przetrwał obie wojny światowe, zagładę Warszawy, pożar Łazienek, co jest moim zdaniem niezwykłe…
Zamek Ujazdowski…. Historia budowli jest długa, więc napomknę tylko, że w czasach Antoleńka znajdował się tu… szpital wojskowy.
No i tak na koniec łazienkowska ciekawostka. Na początku lat 70-tych, już po śmierci Karolki vel Skręcipitki, w Łazienkach, jako kustosz, pracował jej wnuk – Maciej Piekarski.
Wcześniej uczył wiedzy o plastyce w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych, które wtedy mieściło się na terenie parku Łazienkowskiego w Podchorążówce…
Liceum istnieje po dziś dzień. W 1977 przeniesiono je na ulicę Smoczą. Wtedy to jego patronem został… Wojciech Gerson. A przecież to jego uczennicą była Karolka, czyli Skręcipitka. Historia po prostu czasami zatacza wielkie koło…