Teatry Warszawy w czasach Antoleńka cz. I

Jutro kolejny spektakl na gościnnej Scenie Lubelska. Przed każdym przedstawieniem zastanawiam się, jak wyglądały teatry w Warszawie w czasach Antoleńka. Teatr Wielki – wiem, bo go znam i istnieje do dziś. Ale np. taki… Teatr Letni? Pisałem już w swoim czasie, że Antolenik polecał Skręcipitce w jednym z listów „Dla rozrywki poproś Kazika, żeby choć raz na tydzień kupił bilet do letniego teatru.”.

Teatr Letni w Warszawie jego czasów, był to drewniany budynek zbudowany w 1870 w Ogrodzie Saskim według projektu Aleksandra Zabierzowskiego. Miał prowizorycznie zastąpić remontowany wówczas Teatr Wielki. Jednak drewniany budynek tak się spodobał Warszawiakom, że go pozostawiono. Mieścił aż 940 widzów (dziś niewyobrażalne) i charakteryzował się znakomita akustyką oraz obszerną sceną. Gdy w 1890 został przystosowany do użytku całorocznego, wówczas widownię powiększono do ok. 1000 miejsc. Ceny biletów w czasach carskich wahały się od 30 kopiejek do aż 14 rubli.

Widownia składała się z parteru i amfiteatrów pierwszego oraz drugiego piętra z lożami. Budynek był zbudowany w odosobnieniu, ogrodzony ogrodowymi sztachetami, a wokół rozprowadzono liczne krany wodociągowe i posterunki straży ogniowej, które podczas przedstawień, zapewniały wszelkie bezpieczeństwo na wypadek pożaru.

Niestety budynek spłonął we wrześniu 1939. Można go jednak zobaczyć na zdjęciach, a od 30 września będzie go można oglądać również na makiecie śródmieścia Warszawy, która zostanie odsłonięta w Warszawie w… Teatrze Kamienica.

Teatr mój widzę ogromny

„Teatr mój widzę ogromny,
wielkie powietrzne przestrzenie,
ludzie je pełnią i cienie,
ja jestem grze ich przytomny.”

Tak pisał w 1904 roku Stanisław Wyspiański. Jak wtedy wyglądały teatry w Warszawie? W kalendarzyku z 1903 roku, który ostał się po Antoleńku jest informacja o czterech stołecznych scenach teatralnych. Są też ceny biletów. Sądząc po cenniku na wizytę w teatrze stać wtedy było prawie każdego. Dziś różnie z tym bywa, ale… mam nadzieję, że na „Listy do Skręcipitki” widzowie przyjdą. Zrobimy wszystko, by bilety były w przystępnej cenie, choć z drugiej strony… co dziś znaczy określenie „przystępna cena”? Wróćmy jednak do warszawskich teatrów.

W okresie zaborów w stolicy działały Teatry rządowe:
Od 1833 – Teatr Wielki wraz z Teatrem Rozmaitości
od 1870 – Teatr Letni
od 1880 – Teatr Mały
od 1881 – Teatr Nowy
od 1901 – Teatr Nowości

W kalendarzyku Antoleńka znalazły się układy miejsc na sali i ceny biletów do czterech z nich.

Z listów pisanych dziesięć lat później niż wydany jest kalendarzyk wynika, że Antoleniek lubił teatr. Lubiła go też Skręcipitka. „Dla rozrywki poproś Kazika, żeby choć raz na tydzień kupił bilet do letniego teatru.” – pisał Antoleniek do żony. Wspomniany w liście Kazik to Kazimierz Przybytkowski. Był rodzonym bratem Karolci, zwanej przez męża Skręcipitką, Cipuchną, Przekotuchną, Pierdzimączką vel Salcesonem Ewangelickim. 30 grudnia 1919, a więc już po akcji, kiedy dzieją się „Listy do Skręcipitki” umrze na hiszpankę. Będzie to miało miejsce w Ostrowi Mazowieckiej. Jest na liście strat Wojska Polskiego. Polegli i zmarli w wojnach 1919, 1920 (pozycja 30030), bo wtedy ludzi dziesiątkowały nie tylko wojny, ale też choroby…  grypa czy gruźlica na którą cierpi Antoleniek…

Kazimierz Przybytkowski – syn Władysława i Anny z Neumannów

PS Lada moment wchodzimy z próbami na scenę. A chętnych do zobaczenia mnie na dużym ekranie zapraszam do kin na „Żywie Biełaruś”. Nie jestem tam wrażliwym, inteligentnym Antoleńkiem… Wręcz przeciwnie…