Scenografia i kostiumy prawie w komplecie

Scenografia i kostiumy prawie w komplecie. Brak jeszcze tylko bonżurki, którą szyje Krawiec Piotr Kamiński, a materiały dostarcza Szarmant.
Ale to dobry moment na dokumentację fotograficzną…
Autorem wszystkich zdjęć jest Jacek Kadaj.
Wybieramy zdjęcia do programu teatralnego (powstaje dzięki wydawnictwu Nowy Świat), plakatu i na ulotko-zaproszenie, które powstają dzięki drukarni Prograf.
Autorką garnituru oraz koszuli, uszytych według wzorów i mody sprzed stu lat, jest Danuta Niemczyk – poetka i malarka.
Buty dzięki uprzejmości firmy Venezia. Czapka z firmy Cieszkowski. Wąsy to zasługa Joanny Nowrotek z firmy moje-śmoje.  Pociąg od pani Małgorzaty Sawickiej.
Dwie walizki to zakup z allegro, trzecia i czwarta przyniesione z naszego strychu, piąta to prezent od przyjaciela Grzegorza Niemczyka, szósta zdobyła z narażeniem życia reżyserka Małgorzata Szyszka.
Rzutnik (na zdjęciu nie widać) dzięki uprzejmości Skład BławatnyRedlight Studio oraz Joanny Jarczewskiej.
Film, też na razie nie widać, ale wszystko zobaczycie na scenie, dzięki uprzejmości Filmoteki Narodowej, a co za tym dizie pani Justyny jabłońskiej i Ewy Ferency oraz pomocy montażysty Jarosława Michałkiewicza i pani Moniki Wyderki z firmy proekoodpady.
Drobiazgi scenograficzne zostały przyniesione z domu i tak…
Okulary i futerał  do nich, a także kałamarz, pióro, notes, portfel, książki (m.in. „Śpiewnik historyczny” Marii Konopnickiej) – przyniesione z domu, po przodkach scenarzystki Małgorzaty Karoliny Piekarskiej (prywatnie mojej żony).
Serwetę osobiście w swoim czasie wyhaftowała moja ś.p. teściowa.
Zabytkowa trąbka… moja własna!
Zegarek to zakup dokonany na allegro.
Skarpetki i krawat kupione w TK-max.
Poszukujemy jeszcze czarnego parasola. 

A tak na koniec… niespodzianka…
Gdyby sesja powstała sto lat temu…

Weszliśmy na scenę

Weszliśmy na scenę. Czas więc na kilka fotografii z dokumentacji. Najpierw jednak słówko wyjaśnienia. Garnitur jeszcze się szyje, więc ten na zdjęciach to tzw roboczy. „Właściwy” jest tylko jego kolor. Coś już jednak widać… i tak…

Wprawdzie składanie torów to ciężka sprawa, ale w końcu pociąg udało się podłączyć…

Szybka charakteryzacja… Przyklejanie wąsów to nie jest łatwa sprawa…

Dyskusja z reżyserką Małgorzatą Szyszką o tym co, gdzie, jak i kiedy…

Podziwiamy kolejkę, bo działa! (Dziękujemy pani Małgorzacie Sawickiej!)

Reżyserka Małgorzata Szyszka przy pracy…

Jeszcze dyskusja… i…

pierwsza PROFESJONALNA SESJA FOTOGRAFICZNA

autor Jędrzej Chmielewski

Skręcipitka i kogutek, czyli słówko o pruderii

Niektórym się wydaje, że sto lat temu wszyscy byli bardzo pruderyjni. Naprawdę? Czytając listy Antoleńka odnoszę wrażenie, że jednak nie wszyscy. Oto co pisał do żony, którą nazywał nie tylko „Skręcipitką”…

Moja Przekotuchno!

Niedobra jesteś! Ja tu siedzę jedenaście dni i dopiero otrzymałem od ciebie jeden list. Pamiętaj żebyś się poprawiła, bo będzie kiepsko. Ja, zdaje mi się, pobędę tu tylko miesiąc i wrócę, tak że mi się zostanie koło dwudziestu dni wolnych w domu. Ale czy tak będzie na pewno, to jeszcze nie wiem. Dla rozrywki poproś Kazka, żeby choć raz na tydzień kupił bilet do letniego teatru. Oj jak ja się tu piekielnie nudzę! Wołałbym Rosji nie widzieć i urlop przepędzić w domu. Czuję się dosyć dobrze, tylko śpię nieszczególnie. A ty, czy zdrowa jesteś? Jak Janka? Napisz mi coś o matce… (…)

Koledzy moi mają tu dosyć rozrywki: grają po całych nocach w karty, urządzają konne wycieczki w góry i strzelają z floweru do wron i wróbli. Ale mnie wszystko to jakoś nie pociąga, wolę czytać, śpiewać i bazgrać listy. Bez ciebie mi szczeniaczku źle. Sam nie myślałem, że taka pchła, jak ty, tak mi potrzebna jest. Ale, że tak jest, to lepiej, sam się teraz przekonałem, że bez cipuchny cienko by kogutek piał.