Ostatni kalendarzyk Antoleńka jest pusty… Poza zapisanym na okładce nazwiskiem “A. Adamski” nie ma w nim w środku żadnych notatek. Cóż… jego właściciel był już tak chory, że tylko leżał w łóżku, a czy leżącemu potrzebny jest kalendarzyk? Ten był zapewne prezentem ofiarowywanym rodzicom przez dyrekcję szkoły, bo nosi stempel pensji Zofii Kurmanowej, a na tę pensję uczęszczała jedyna córka Antoleńka i tytułowej Skręcipitki (o czym jeszcze napiszę).