Co za ile? Czyli zajrzyjmy w rok 1903. Cz.1.

W listach Antoleńka sporo jest informacji finansowych. Co ile kosztowało i ile za co zapłacił. Po przeszło stu latach trudno jednak stwierdzić, czy to dużo, czy mało. W jednym z pierwszych listów po dojeździe do sanatorium (podczas pierwszej tam wizyty) Antoleniek pisze:

Wywalczyłem sobie siłą i łapówką mieszkanie. Kosztowało mnie to rubla, gdyż dali mnie do spółki z jakimś suchotnikiem. Nie zgodziłem się. Zacząłem szukać, pytać się i po wielkich pertraktacjach wywalczyłem oddzielny pokoik dla siebie.

Przyjrzyjmy się temu Rublowi. Dużo to, czy mało?

W pamiątkach po Antoleńku zachowały się m.in. trzy kalendarzyki. Pierwszy z 1903 roku, czyli sprzed 10 lat do jego wyjazdu. Drugi z 1909, czyli 4-5 lat do wyjazdu. Jest tez kalendarzyk z lat 20-tych, ale na razie o nim cicho sza!

W kalendarzykach sprzed I wojny światowej podawane są różne cenniki. Na przykład… Taksa dorożek. Z niej można się dowiedzieć, że najdroższa była nocna godzinna jazda dorożką, bo kosztowała aż 80 kopiejek.

Podana jest też Taksa posłańców, z której wynika, że np. kurs z Warszawy na Pragę kosztował 20 kopiejek.

Tak więc rubel za wywalczenie pokoju we wcześniej i tak opłaconym sanatorium, w czasach, gdy inflacja nie była tak duża, wydaje się naprawdę sporą sumą. Teraz rozumiem wzburzenie Antoleńka.

Śpiewał nawet na grobie…

Pisałem ostatnio o tym, że Antoleniek lubił śpiewać i zapewne robił to ładnie. Wśród zachowanych pamiątek dotyczących Antoleńka, a zwłaszcza jego wyjazdu do Szafranowa są też dwa listy jego matki. W jednym z nich pisze ona coś takiego:

Antku! Jestem ci bardzo wdzięczna, za odznaczenie naszego grobu na cmentarzu prawosławnym tj. ubranie go kwiatami i zaśpiewanie mu naszej rodzinnej piosenki, może lżej jego duszy, gdy odczuł, że choć jeden Polak mu współczuje i choć na obczyźnie przypomniał mu rodzinną strzechę i naszą biedną Ojczyznę.

Jaki przodek tam leżał? Jaki to cmentarz? Nikt dziś nie wie. Wiadomo tylko, że Antek śpiewał na prawosławnym cmentarzu nad grobem jakiemuś swojemu przodkowi. Co śpiewał? Któż to wie! Ci co wiedzieli zabrali tę wiedzę ze sobą do grobu.

Bo kochał muzykę

Antoleniek na pewno od najmłodszych lat kochał muzykę. Na pewno umiał śpiewać i prawdopodobnie robił to bardzo pięknie. Na jakich grał instrumentach? Na pewno na fortepianie i na jakimś instrumencie strunowym. Była to albo mandolina albo gitara.

Gdy był jeszcze dzieckiem matka dała mu obrazek świętej Cecylii. To m.in. patronka lutników, chórzystów, zespołów muzycznych. Często przedstawiana, jako grająca na organach, choć najpewniej grała na harfie. Żyła w III wieku naszej ery. Antoleniek ów obrazek ze świętą Cecylią otrzymał, jako niespełna 8-letni chłopczyk. Jakich lubił kompozytorów? Trudno dziś powiedzieć. Z listów wynika, że lubił śpiewać i inni lubili, gdy to robił. Co miał w repertuarze? Z zachowanej korespondencji wynika, że lubił pieśni patriotyczne. Kuracjuszom z Szafranowa na pewno śpiewał Chorał, czyli „Z dymem pożarów”. Czy miał tam ze sobą obrazek z patronką? Trudno zgadnąć. Obrazek jednak przetrwał w pamiątkach po nim. Jako dowód, że jego właściciel kochał muzykę. 

Obrazki, koledzy ze szkoły i 1 maja

Patrząc na albumik, który Antoleniek ofiarował Karolce wielokrotnie zastanawiałem się, kto namalował te obrazki. Z przekazów wiadomo, że Antoleniek był uzdolniony literacko i muzycznie. O uzdolnieniach malarskich – cisza. Tymczasem okazało się, że obrazki w albumie rysował jego kolega z klasy, z którym razem ukończył warszawską szkołę rządową. Ten kolega to Karol Szonert, później z zawodu grawer. Oto jeden z jego obrazków podarowany Antoleńkowi. Jakiż podobny do tego, który namalowany jest w albumie.

Gdy kończyli szkołę Karol na pożegnanie ofiarował Antoleńkowi kartkę z reprodukcją obrazu „Już tylko nędza” z cyklu Wojna I autorstwa Artura Grottgera i napisał:
„Szkolny czas spędzony razem,
Lecz czy zawsze tak będziemy?
Wszak nadejdzie taka chwila,
Że się wzajem rozstaniemy.
W dniach szczęśliwych snów i marzeń
Tobie szybko minie czas
I zapomnisz o koledze
Co wraz dzielił szkolny czas.
Lecz po szczęścia dniach radości
Smutek zajrzy też nie raz;
Nie zapomnij w takich chwilach,
Że kolegę we mnie masz!”
20/X 1902 Warszawa
Te słów parę poświęca koledze w dowód przyjaźni Karol Szonert.

Ten Karol Szonert wraz z drugim kolegą z antoleńkowej klasy – Mieczysławem Wyszomirskim należeli do SDKPiL, czyli Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy. W 1905 roku wraz z innymi zorganizowali wielką manifestację 1 maja 1905 roku. Pierwszą z tej okazji na ziemiach polskich. Po przemarszu uliczkami Woli, na wysokości domu w Alejach Jerozolimskich 101 demonstracja została brutalnie spacyfikowana przez wojsko rosyjskie. Wyszomirski szedł na jej czele, jako chorąży, niosąc sztandar SDKPiL, i poległ od kuli wraz z 36 innymi osobami. Radca Sajfert doniósł o tym generał-gubernatorowi warszawskiemu następującymi słowami: „Mam zaszczyt donieść Waszej Ekscelencji, że strajkowi zorganizowanemu przez robotników dla upamiętnienia 1 maja, towarzyszyły następujące okoliczności. We wszystkich fabrykach, zakładach rzemieślniczych i handlowych praca została porzucona (…) O 10 rano na rogu Wroniej i Chłodnej, przed domem nr 50 nieznany robotnik rozdawał przechodniom proklamacje. Zauważył to dzielnicowy 7-go cyrkułu Czernokryłow, ale ktoś z tłumu oddał do niego strzał, chybiając. Stojący przed domem przy Chłodnej 4, gdzie kwateruje rota Wołyńskiego pułku lejb-gwardii, szeregowiec Kolesow strzelił do napastnika, który z rewolwerem upadł na chodnik. Przeniesiony do domu przy Chłodnej 50 w ciągu kilku minut zmarł. Był nim Karol Szonert, lat 19…”

 

 

Oto zdjęcia ich obu. Z lewej Karol Szonert z prawej Mieczysław Wyszomirski.

 

 

 

 

 

 

 

 

Antoleniek przyjaźnił się zarówno z Mieczysławem, jak i z Karolem. Czemu tego dnia nie byli wszyscy razem? 1 maja jedyna córka Antoleńka miała pięć miesięcy. Antoleńka uratował fakt, że był młodym ojcem i Skręcipitka nie wypuściła go z domu.

To wizytówki Karola.

A na końcu wpis, który w sztambuchu Skrecipitki zamięscił dla niej Karol. Przecież znał narzeczoną, a późniejszą żonę przyjaciela.
„Mem marzeniem, mem pragnieniem
Jest mieć swego, coś drogiego
A żem wiernym przyjacielem,
Więc i Tobie życzę tego”
Karol

Co jadali w sanatorium i inne imiona Skręcipitki

Listy Antoleńka to wiele historii na raz. Po pierwsze można się z nich dowiedzieć co takiego sto lat temu ludzie jadali w sanatorium. Jak się okazuje „legominę”, co to takiego? Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo dziś tzw. legumina to może być zarówno budyń, jak i kisiel. Wtedy było podobnie. Wiemy więc, że Antoleniek lubił słodkości. Po drugie mozna dowiedzieć się, że z pewnością kochał swoją Karolcię i… oprócz tego, że nazywał ją Skręcipitką stosował też inne określenia… Jakie? To własnie trzecia informacja, a szczegóły w liście poniżej!

Do kumysu się już przyzwyczaiłem, wygarniam dziennie 12, a czasami 15 szklanek tego świństwa, a na obiad rozmaitych potraw moskiewskich moc. Obiad składa się z 6 dań: zupa najczęściej szczyć, sztuka mięsa, ryba, pieczyste, lego mina i kawa lub herbata. Oprócz tego, gdy znajdzie się taki żołądek, dla którego to za mało, każdej potrawy można zażądać drugą porcję, oprócz (co najsmutniejsze) legominy, ale ja sobie poradziłem w ten sposób, że nie jadam sztuki mięsa, proszę zaś o 2 porcje słodkiego. Piszesz, Salcesonie ewangelicki, że ci smutno, a mnie stokroć gorzej, ty jesteś miedzy swoimi, masz matkę, córkę, a ja jak na wygnaniu, między Kacapami i Tatarami i tak mi czegoś ckliwo do Pierdzimączki, że aż strach; boć to nie żarty.  Bite 10 lat z kimś kłócić się, potrącać, robić na złość, dokuczać w rozmaity sposób, a tu ni stad ni zowąd wygnali człowieka na koniec świata i nie ma z kim pokłócić się nawet. Ale to nic, jak przyjadę, to odwetuję sobie za wszystkie czasy.

Dopiero dzisiaj mamy tu pogodę. Słońce pali bez litości, niektórzy z kuracjuszów poszli w góry na kąpiele słoneczne, gdy powrócili wyglądali jak Indianie. Narzekali, że ich ciało dotkliwie boli. Skutki będą takie, że skóra popęka i będzie schodzić jak po jodynie. Dziękuję za taką frajdę.

Karolciu, jakie tu ładne kwiatki w górach, rozmaite dzwonki, kielichy, groszki, mięty, w przepysznych kolorach, nazbierałem moc tego i upiększyłem sobie swój pokoik, a szkoda żeby cipuchna tu była, malowałaby, chodziłaby po górach no i kogutek by miał lepiej. A tak wstaję z łóżka, no umyć się umiem co prawda, ale jak przyjdzie do czesania – zdechł pies. Dalej z krawatem jeszcze gorzej. Nawiążę rozmaitych supłów i wszystko to do diabła niepodobne. Zgniewa mię to, rzucam kołnierzyk i idę na obiad bez krawatu, choć tu też tak chodzą, ale za to w narodowych wyszywanych rubachach z kutasami.

Karolciu! Dopiero tydzień tu siedzę, zostało 5 tygodni i nie wiem czy ja wytrzymam. Pamiętaj żebyś od tej chwili, gdy list ten otrzymasz pisała do mnie codziennie, wszystko mi jedno czy masz czas czy nie! Codziennie pisz do mnie list albo przysyłaj pocztówkę, bo inaczej uciekam stad, wracam do domu i grzanie takie będzie, że moje uszanowanie! Pokłoń się wszystkim ode mnie. Niech mała Janka jak umie, tak niech napisze do mnie. Napisz co słychać w Mokotowie u mamci, ojciec jak się ma. No trzymaj się ciepło, dzwonią na obiad. Pisz do mnie i nie smuć się – po smutku zwykle wesołość. (…) Twój aż do grobu skręci… już dalej nie dokończę, domyśl się sama.

PS Pojawili się sponsorzy… Świat Peruk i Cieszkowski – najstarszy warszawski prywatny zakład kapeluszniczo-czapkarski!

Przedruk wzbroniony, czyli „Modlitwa za Ojczyznę”

Pracując nad tekstem monodramu cały czas poznaję epokę, w której żył bohater i samego bohatera. Po raz kolejny grzebię w jego rzeczach, próbując znaleźć odpowiedź na pytanie jakim był człowiekiem, a co za tym idzie, jak go przedstawić? W pamiątkach, które zachowały się po Antoleńku jest też święty obrazek z gatunku tych patriotycznych. Powstał przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości, więc dobrze oddaje to, czym wtedy ludzie żyli. Antoleniek dostał go od kogoś w dowód przyjaźni. Inicjały ofiarodawcy – A.D. nikomu nic dziś nie mówią. Pozostał po nim koślawy wpis „W dowód przyjaźni Antoniemu Adamskiemu” i data: 18.XII.1909 rok. Tekstu modlitwy przedrukowywać nie można, więc… wstawiam skan.

Album dla Karolki cz. 6 i ostatnia

To już szósta część sztambucha Karolki. Sztambucha, w którym poza Antoleńkiem wpisały się jeszcze tylko dwie osoby – krewni Karolki. W sztambuchu ostatnie wiersze Antoleńka i jedna ilustracja.
(A ja tradycyjnie, ale już ostatni raz proszę, by patrzeć na te wiersze z przymrużeniem oka i nie śmiać się, a jeśli już to życzliwie.) Uwaga! Pisownia oryginalna!

Wolę dzień smutny.
Gdyż on się zgadza z nastrojem ducha mego:
W dzień taki i ból jest mniej okrutny.
Nie żądam nie pragnę niczego!
A kiedy słonko zaświeci na niebie
I ptaszek zaśpiewa w wiklinie.
pytam się wtedy samego siebie:
„Czemuż tak smutno człopczynie?”
27/5/1903

Jednem mojem jest życzeniem,
Choć rozległy jest świat cały,
By na wspólnej Bożej ziemi
Mieć z ogródkiem domek mały.
A zaś drugiem mem życzeniem,
Jakże o niem wspomnieć miło!
Ażeby w tym własnym domku
Dobre serce dla mnie biło.

10/V/1903

Czy tak będzie?…

Cudna wiosna przeminęła,
We wspomnieniach jeszcze żyje,
Mnie tęsknota ogarnęła,
Serce me w rozpaczy bije.
I liść opada z drzewiny
Na wpół już umarłą ziemię;
Pójdę ja do swej dziewczyny,
Wnet ulży mi moje brzemię.
Bo gdy w jej oczęta spojrzę,
I w usteczka pocałuję,
A współczucia łezkę dojrzę,
Od razu spokój znajduję.
I jeśli mi kiedy źle będzie
I smutek życie zakłóci
To gdy ona przy mnie siędzie
Na nowo szczęście powróci.
W szare zaś wieczory zimowe
Gdy młodość nasza zwiędnieje
Na jej kolanach położę swą głowę
Ona mi przypomni nasze stare dzieje
I żyć będziemy przeszłością więcej
Na tym świecie biednym
I nieraz doznamy rozkoszy dziecięcej
Żyjąc z celem jednym.

Antek

18 sierp. 1903

Karolka!

Za czem my gonimy? Czego my pragniemy? O biedna ty duszo moja, gdybyś mnie nie znała, nie potrzebowałabyś się tak smucić! Bo czyż można nazwać to szczęściem, gdy ty codziennie płaczesz, gdy ja zamiast przynieść ci ulgę, przynoszę ci jeno smutek… Ja wiem, żem jest niedobry, że zabrałem ci wszystko, a w zamian dałem ci ból i ŁZY. Czy myślisz Karolciu, że gdy my się pobierzemy, to łez już nie będzie? Nie wierz temu Karolciu! Gdzie jest życie, tam muszą być łzy i gdy my będziemy zupełnie szczęśliwi, to wtedy będzie nas bolał ból bliźnich naszych. Zadaniem człowieka na świecie jest cierpienie. Ty co wierzysz w życie pozagrobowe, możesz się jeszcze pocieszać ta myślą, że za wszystkie cierpienia, których doznajesz tu, na ziemi, czeka cię nagroda w niebie, lecz dla mnie ze śmiercią kończy się wszystko, więc cierpię gorzej. Ty, biedaczko, poświęciłaś się dla mnie cała, ja zaś czem ci się za to wszystko wypłacam?

1/6/1903

Album dla Karolki cz. 5

To już piąta część sztambucha. Znów wiersze Antoleńka. (I ja znów uparcie proszę, by patrzeć na nie z przymrużeniem oka. Proszę nie śmiać się z autora, a jeśli już to życzliwie i z sympatią.) Uwaga! Pisownia oryginalna!

Jeśli zobaczysz, przechodząc drogą
Że liść ci do nóg upadł z szelestem,
Obejdź go lepiej – nie zdepcz go nogą,
Pomyśl, że może ja to nim jestem!
Jeżeli w klatce zobaczysz ptaka,
Nie ciesz się z jego trwogi i męki;
I pomyśl sobie, że dola taka
Mnie zgotowana z przeznaczeń męki
Jeżeli spotkasz gdzie psa przybłędę,
Nie bij go, gdy się w ślad twój powlecze
Pomyśl, że może ja to nim będę,
Że może pies ma czucia człowiecze.
Bo w szumie listka, co wiatr nim targa,
W kwielniu ptaka i psa skowycie –
Pamiętaj o tem!… jest cicha skarga
Na moją dolę, na moje życie.

19 grudz. 1903 r.

Nie sądźcie mnie bracia za żółć i za łzy,
Za ból i za rozpacz, co w piersi mej drży…
I cóżem ja winien, że brudny wasz świat
Że brat nasz rodzony to wróg nam i kat.
Że ciasno i ciemno mi pośród tych dusz
Co prawdę skrywają pod wieńcem pstrych róż.
Że w łonie nam zapał wypalił się zgasł.
Że innych zachwytów czekałem od was,
Że szarą mi wasza tęsknota i żal
Ból serce me gryzie, jak gryzie rdza stal;
Że pusto mi z wami i obco i źle
I zimne choć smutne spojrzenia wam śle:
I cóżem ja winien, że serce me gad
Zatruwa szyderstwem i wlewa w pierś jad,
Że łez brylantami ma droga się skrzy?
Nie sądźcie mnie bracia za ból i za łzy.
Zdawało mi się, ze w życia trudzie
Miłość mnie wieńczy uczucia kwiatem,
Że mnie serdecznie kochają ludzie,
Bądź nam kochankiem i bądź nam bratem?…
I zdało mi się, że los okrutny
Wieńcem cierniowym nie krwawi czoła,
Dalej, wędrowcze, blade i smutny
Nikt cię nie kocha, nikt cię nie woła.

Album dla Karolki cz. 4

To już czwarta część sztambucha. Znów wiersze Antoleńka. (A ja ponownie proszę, by patrzeć na nie z przymrużeniem oka i nie śmiać się, a jeśli już to życzliwie.) Uwaga! Pisownia oryginalna!

Wieczorne sny

Czy ty zastęsknisz, gdy po ciężkiej pracy
Wracasz do pustki, do swojego domu
A nikt kochany na odgłos twych kroków
Na próg nie bieży, witać nie ma komu.
I kiedy troska powszednia, codzienna
Ciężkim kamieniem piersi ci przywali.
nikt ci nie powie „Ciężar podziel ze mną”
O ukochany, bądź mężnym, idź dalej.
Czy ty zastęsknisz, kiedy podłość ludzi
Straszną goryczą usta twe napoi
A nikt nie szepnie: „Ja kocham cię zawsze”
O wszystkiem wątpiąc, wierz miłości mojej.
Czy ty zatęsknisz, że szczebiot dziecięcy,
Ni uśmiech kobiety nigdy nie ożywi
Ścian twojej chaty wesołym rozgwarem
Co by ci mówił: „my z tobą szczęśliwi”
Czy ty zatęsknisz?
Czy ty zatęsknisz, czy w oczach ci stanie
Że jest na świecie pokrewna ci dusza
Krwią, sercem, duchem bezgranicznie twoja
A która przecież los zdala stać zmusza.
Że ona ręce ściąga przez otchłanie,
Rwąc się ku tobie sercem i oczyma
Zdolna czuć, myśleć, działać – a bezsilna
Bo przez tę otchłań żadnej drogi nie ma.
Czy ty zatęsknisz?

Pieśń żołnierza

Ja w tej izbie spać nie mogę
Inną izbę daj sąsiedzie!
Bo stąd okna są na drogę
Tędy często poczta jedzie.
A gdy w nocy trąbka dzwoni,
Tak mi mocno serce skacze,
Myślę, że trąbią do koni,
I potem aż do dnia płaczę.
Oczy zamknięte to się marzy
Nasze konie chorągiewki,
Ognie nocne, krzyki straży
I wiarusów naszych śpiewki
Ocykam się i w ocknieniu
Słyszę głos mego kaprala
On mię klaszcze po ramieniu
Wstawaj! Jedźwa na moskala!
Wstaję: aż ja w pruskiej ziemi!
Jak tam, lepiej leżeć w błocie,
W chłodzie, głodzie i na słocie…
Ale w Polsce między swemi.
Jużbym tej nocy nie zasnął,
A czekałbym na kaprala.
Żeby znowu w ramię klasną.
„Wstawaj! Pójdźwa na moskala!”

Dawniej, a dziś…

Dawniej Twoje spojrzenie
Sprawiało mi przyjemne drżenie.
Innej rozkoszy nie znałem,
Gdy usta twe całowałem.
Siedząc przy tobie i patrząc na Ciebie
Zdawało mi się, że jestem w niebie.
I tak mi było dobrze z tobą
Aż się nareszcie dusza okryła żałobą.
Ja czuję, iż jestem inny.
Mniej szczery, obojętny, zimny
I już się ciebie nie pytam.
Co robisz rano, wieczór, gdy cię witam.
Nie tak całuję szczerze,
Choć wiem, że mnie kochasz, że mówisz pacierze
Ażeby mi stwórca dał zdrowie
A ten niedobry Antek zdziczał, nawet nie powie,
Co robił dzień cały
A przecież twoje oczęta płakały
Gdy mnie co bolało, gdym był smutny
Nigdyś nie myślała, żem taki okrutny
I dzisiaj przeze mnie zalewasz się łzami
Żyjąc tylko wspomnieniami,
A ja zawsze będę taki
Na rozkosz i na ból jednaki!

Antek

Album dla Karolki cz. 3

Kolejna część sztambucha Skręcipitki z rysunkami i wierszykami zakochanego w niej Antoleńka. Na małżeństwo tej pary nie chcieli wyrazić zgody rodzice Skręcipitki. Stąd taka, a nie inna treść wierszy.

Karolciu! czy zadaniem życia naszego
Jest cierpienie dnia każdego?
Dlaczego, gdy się kochamy,
Choć chwilki szczęścia nie mamy?
Bo gdy serce ból wielki rozrywa,
Karolciu! Czyś ty szczęśliwa?
Choć czasem słońce rzuci swe promienie,
I dla nas, lecz one niosą złudzenie,
Bo za błogiej nadziei chwilę
Musimy przecierpieć tyle>
Że miłość co świat podpiera,
Nam chęć do życia odbiera.
Lecz wierz Karolciu, że za Twe cierpienia
Przyjdzie do ciebie chwila odpocznienia.

Antek
28/7/1903

Czy pracować czy cierpieć? Bądź Boga obrazem
I rób tak, jak on: i pracuj i cierp razem.
1/4/1903 r.